Komentarze: 0
Wymaszerowują okna przez moje oczy. Ziewnie trudzą się nade mną widoki.
Sprawcza całość ujednocześnia spłaszczone wyobrażenia, po których ścieżki biegną nieśpiesznie. Beznamiętnie widzenia seplenią na skraju źrenic, pozbawionych tego zmysłu. Więc prawdopodobnie nie domyślę się, w jakiej mierze, w ilu procentach szyby przytulne odgonią ode mnie, poza mnie brak prostego mówienia. Splątania, pomieszania, pętle, częściowo zbędne – prawie nieuniknione. Bo to wszystko ma ograniczone znaczenie w skali przeszłości, która potencjalnie zawsze jest dłuższa od śmiercionośnego potencjału przyszłej sekundy. Z momentu w moment przelewają się poprawki niedomówień, weryfikacje pragnień, skandalizują się fragmenty poznawczego promienia. Widzę, odmykam, dotykam i ślizgam się na gładzicy. Wilgotnieję na wargach. Zakręcam się, wtłaczam, wymazuję. Wykradam się spomiędzy. Nie muszę, naprawdę nie ma potrzeby abym był, lecz na wskroś udaremnieniom – jestem. Przeintelektualizowany wirus. To nie ludzie, to mówiłem ja, mówiłem ja, to się zaczyna wymykać spod kontroli wraz z sennością i zmęczeniem parapet staje się niebezpieczny. Zapamiętale odbija. Prześlizgują się przez niedomknięte oczy okna! Wyskoczne! Zamknij się! Zamilcz! Zamknij się! Zamilcz! Zamknij się! Nie patrz! Nie czytaj! Zamknij się! Zaczytaj się BEZE mnie!
Uwierzysz? Na każdą cząsteczkę mojego myślenia przypada minuta smutku. Bezżalnie jednak. Ten człowiek co rozwinięciem tłumaczy wstęp jest odgadnionym spośród zapomnianych. Bo jak nie widzieć myśli z matką o samobójstwie? Niena-widzeniem OKNEM nie skoczyć nie upaść na cztery łapy. Za nisko Widzę doskonale spód. Przyczyny proste i znane, a motywy życia żadne. Przecież potrzebnie wyprzeć się siebie i przestać rozmawiać o sobie przez siebie, w związku z własną osobą ponieść absolutną porażkę na rzecz dziecka i dzieci i małżeństwa … i nie mieć czasu w czterdziestce na powrót ku sobie bo nie ma się siły. Nie ma się mocy. Ku tamtej stronie brudnego okna, za pozornie białymi firankami widzę obłąkanie. Znam je.
Na sobie i beze mnie. Wciąż stykam się z nim w skrajach jego karygodności mam zaszczyt żyć. Sama rojeniówka Rodna trucicielka. Na rzecz małżeństwa. W bestialstwie wirusów. Pełnoprawnych żywotności. Spektrum człowieczeństw. Poród głosów. Ja widzę za nią. Jej uszami słyszę. Jak przystało na syna. Domniemane przekleństwa. …Alicja w krainie czarów. Zamknięte kuchnie z których nigdy się nie uwolnię. Operowe wanny, gdzie krzyk nie tonie. Zapadnie wersalkowe w pozycji płaskiej ustalonej z bólem na czole, ręką wzniesioną, błaganiem na ustach. Bóg najmocniej się tutaj zagnieździł i zemścił. Ja nie umrę. Ja się wydaję. Tylko nie szpitalem. Ja wiem że jestem chory! Przepraszam Cię nie dzwoń po karetkę, przepraszam Cię nie dzwoń tylko nie do szpitala. Ja cię przepraszam oni mi mówią że pójdę do więzienia, wybacz mi to oni mi każą , niedorzeczne wiem nie znam tego wyrazu ja takich słów nie używam synu matko matko syny przepraszam ja się.. Wybacz ja się.. Wybaczającym uwierz w Boga.. Uwierz mi oni mnie
wyzywają dlaczego oni mnie Wyzywają Nie mogę wyjść z domu bo pójdę do więzienia.
Bełkotliwy stan okna!
TY MUSISZ TO ZROZUMIEĆ, że ojca nie ma, że matka, że ojciec na odległość Masz siłę, jesteś człowiekiem niezwykłym nie wolno ci się obwiniać o to co stało się z Twoją rodziną, byłeś dzieckiem, nie powinieneś obwiniać się matką ani ojcem..
Ja widzę w oknach twoje oczy. Literówki Twoje, każdy na Ciebie patrzy jak na siebie w Twoim wieku. A ty nie masz 10 lat mimo wszystko masz 19 ja wcale nie rozumiem obrazka z
ciemności krzyża nad drzwiami. Dojrzałem do nienawiści wobec faktów zbędnych. Wiem kim jesteś wiem,że nigdy się nie odważysz na to czego najbardziej potrzebujesz nawet po fakcie w zabawie nie potrafisz przekazać sobie tudzież bliźniemu niczego poza trucizną współczucia które w istocie daje tylko współczującemu poczucie że spełnił dobry uczynek. Satysfakcja prawdziwa mimo pozorności celu celów celowności pozorów banalizowania środków. Jakże można odmieniać się w sobie ku lepszemu obłąkaniu kiedy wszystko jest pominięciem godziny dwunastej nie ma znaczenia widzę w ciemności bardziej niż kiedykolwiek. Odradzam się mimo wszystko już nigdy więcej nie będę współczuł pomijając Nietzschego..
Współistniał.
Występuję poza siebie składam się w całość ze światem który oczekuje mojej klęski wyciągam do siebie rękę.
Rozmawiam.
Ty takich okien
tymże wglądem w sprawę nieznośną zobacz jesteś dojrzalszy aniżeli głos
klęski skazany na WYRÓŻNIENIE i nic poza tym jesteś wolny pozbawiony literatury. Głodny. Nikt tak jak
Ty muska palcami własne ciało nikt tak jak ty nie przytula się w nocy do samegoż ciała
Czy nikt TAKI jak TY?
Powinieneś być tylko
Aż przede wszystkim wiarygodny
Trzymaj się z dala od geniuszu, Ty musisz oszaleć inaczej być nie może Ty wiesz,
BĘDZIESZ WOLNY W SWOIM SZALEŃSTWIE
Pełen
tylko
tego
życia,
które
jest
ci
potrzebne
wymaszerujesz z oknami...